opowieść jesienna!
koronuje chwile namaszczam
umieszczam je na tronie życia
wyniesionego na jesieni
a dlaczego wtedy? a bo, tak!
bo świt jesienny nie szlocha
rodzi bez bólu nową nadzieje
i kropla po kropli deszczem zmywa
każde słowo z obiecanej ziemi
bo popołudnie jesienne nie wzdycha
za niczym nie tęskni i nie marzy
rozsiada się wśród deszczu i mgły
i sączy to co zgotował on, los
bo wieczór jesienny nie przejmuje się
podaje pomocną dłoń ostatniej chwili
i z śmiechem układa się z mrokiem
kto dłużej wytrzyma w deszczu i chłodzie
bo noc jesienna nie rozpacza
pozwala z sensem pożegnać się
z tymi wszystkimi nadziejami i uczuciami
co nie zdążyły zmoknąć i przyjść ogrzać się
a dlaczego wtedy? a bo, tak!
wzniesiony na jesieni tron
pozwala chwili być tą najważniejszą
co ukoronowała czas zimna, życiem
...Slawrys...
ps; znów inspiracja bluesem; słuchałem utwór "jest gdzieś taki dom" Tadeusza Nalepy
i napisałem powyższy tekst; pozdrawiam czytających i dodaje muzyczny bonus:
Popołudnie jesienne nie wzdycha - jak ładnie... :)
OdpowiedzUsuńwzdychanie ma swoje plusy i minusy .. :) każdy wzdycha jak potrafi :)
Usuń